Tygrysek – bardzo smutna historia

Dwoje młodych ludzi, Maciek i Magda, spacerując po lesie znaleźli małego kociaka. Maluch, około miesięczny osesek miał niewładne tyle nóżki.

Młodzi ludzie nie zostawili kociaka bez pomocy, poszli na wizytę do jednej z renomowanych lecznic w Łodzi i tam, po wnikliwym badaniu usłyszeli, że taki uraz to nic wielkiego i z czasem nastąpi poprawa.
Dzwonili również do mnie, szefowej Fundacji, mającej już do czynienia z różnego rodzaju schorzeniami i urazami wśród kotów i mającej w tej kwestii duże doświadczenie.. Długo rozmawiałam z Magdą i moje stanowisko od początku było jasne: trzeba kotu pomóc odejść.
Wiem, że to dziwnie brzmi w ustach osoby broniącej za wszelką cenę życia, ratującej każdego kota, ślepego czy kalekiego – ale czasem są takie urazy, które ani nam, ani kotom nie pozawalają normalnie funkcjonować i utrzymywanie takiego życia jest zbrodnią nie dobrodziejstwem.

Młodzi ludzie sami dokonali wyboru.Widać lekarz i rozmowa z nim i jego argumenty były bardziej przekonujące niż ja i moje doświadczenie.

Czas płynie.
Kociak nie jest już maleńkim oseskiem. Ma obecnie około 4 miesięcy i jego opiekunowie są dosłownie i w przenośni wykończeni psychicznie i finansowo.
Wizyty, które jakoby miały pomóc kocięciu w renomowanej lecznicy całodobowej były bardzo kosztowne, do tego doszła rehabilitacja i masaże.Poprawa nastąpiła, ale minimalna. Mieszkanie jest dosłownie zdewastowane, bo kociak nie umie korzystać z kuwety, brudzi gdzie popadnie.
Kolejny problem, to nietrzymanie moczu.Cała podłoga jest zniszczona, do tego dochodzi niemiły zapach kociego moczu.

Po raz kolejny Magda i Maciek przyszli po pomoc do Fundacji, teraz już wiedzą, że prawda i rozsądek jest po naszej stronie – ale cóż to da??? Uśpić kota małego, było nie tyle łatwo co lżej.
Był chory, brudny, zaniedbany i cierpiący.
Teraz jest to fajne, miłe i radosne kocię, które nie rozumie ani nie dostrzega swej ułomności, czy odmienności.
To, że nie trzyma moczu, jemu w niczym nie przeszkadza, bawi się i głośno mruczy, kiedy tylko weźmie się go na ręce.
I jak go teraz uśpić i kto to ma zrobić?
Jak mają dalej z nim żyć??
Nie ma mądrych rozwiązań na chwilę obecną.

Kot został zbadany przez naszą fundacyjną lekarkę, zaleciła nowe leki – Cocarboxylasum amp. oraz Dexaven amp oraz Nivalin – i czekamy.

Młodzi ludzie otrzymali także klatkę, w której muszą zacząć kociaka uczyć czystości. Teraz pozostaje nam tylko czekać na efekty, nie mniej jednak szukamy kotu domu.
Magda i Maciek, pomimo iż uratowali malucha, nie potrafią już go kochać.

Sprawdza się to co i mówiłam: kiedy decydujemy się adoptować, czy utrzymać przy życiu kota z ciężkim urazem, czy defektem, to my, którzy podejmujemy taką decyzję, jesteśmy za niego odpowiedzialni, nie można po jakimś czasie powiedzieć: przepraszam już nie daję rady.
Wiele z nas kocich opiekunek ma kalekie koty i ponosi każdego dnia konsekwencje własnej decyzji, jest to trudne, ale musimy być odpowiedzialne, to nie jest zabawa w pomaganie.

Wpis: 13.08.2010

Kontakt w sprawie adopcji: Iza, tel. 604 95 25 81

Reklama: Ana Dent. NZOZ. Miakisz I., Lipko A. – stomatolog Nowa Sól

Tagi:

Dodaj odpowiedź